Inspiracja Motywacja

Szczęście – plan działania

11 stycznia 2021

Wiele razy zastanawiałam się, jak to jest, że mam w życiu tak dużo szczęścia. Urodziłam się w kochającej, troskliwej rodzinie, zawsze miałam dach nad głową, jedzenie na stole i każdego dnia mojego życia mogłam gdzieś iść – albo do szkoły/ na uczelnię, albo do pracy. Bez bólu.

Moje zdrowie jest na bardzo dobrym poziomie, a z kilkoma wspaniałymi ludźmi z mojego najbliższego grona mam mocne relacje. Pomagamy sobie. Kochamy się.

Jak to się dzieje, że mam tyle szczęścia?

W tym artykule podzielę się z Wami moimi przemyślaniami na temat uśmiechu losu.

Kochająca rodzina to największy kapitał

Jeśli Twoi rodzice Cię kochali, otaczali opieką, troską i wierzyli w Ciebie – masz start, któremu mogą pozazdrościć Ci miliony ludzi.

Moim rodzicom zawdzięczam:
– zaradność;
– wiarę w siebie i w swoje możliwości;
– empatię;
– wrażliwość;
– troskliwość;
– zdrowy rozsądek;
– pracowitość;
– znajdywanie rozwiązań;
– umiejętność rozróżniania dobra od zła;
– zabieranie głosu w trudnych sytuacjach (wyrażanie swojego stanowiska);
– asertywność i stawianie granic.

Mama i Tata przekazali mi i mojemu bratu zestaw cech, który pomaga przetrwać największą burzę i będę im za to wdzięczna do mojego ostatniego oddechu. W tym miejscu mogę zdecydowanie powiedzieć, że mam dużo szczęścia.

Jednocześnie…

Szczęście przychodzi do tych, którzy patrzą w jego kierunku

Słyszeliście kiedyś historie o tym, że ktoś jechał po psa do schroniska albo po szczeniaka do hodowli i wybrali tego, który jako pierwszy przybiegł, albo wyjątkowo się przymilał? Według mnie, podobnie jest ze szczęściem. Trzeba być na nie otwartym, trzeba mu pomóc, trzeba patrzeć w jego kierunku. I wyjść do niego.

Uśmiech losu tylko czeka na to, aż go odwzajemnisz

Każdego dnia uśmiecham się do wielu ludzi, z którymi mogę współpracować biznesowo. Wiem, że nie ze wszystkimi będzie mi po drodze (a im ze mną). Ale daję im znać o moim istnieniu. Dzielę się wiedzą (np. w bezpłatnym ebooku lub na moim fanpage’u), dzielę się doświadczeniami i życiowymi przemyśleniami. Buduję swoją markę osobistą, bo ona procentuje.

Część tych ludzi zostaje moimi klientami i to jest moje ogromne szczęście. Że ich mam. Jednak czy tylko szczęście? Jestem jakoś szczególnie wyjątkowa? Jakimś „nadludziem”? Otóż nie.

31.12 odniosłam pewien sukces. Udało mi się dokonać czegoś, co w czasach pandemii jest bardzo trudne. Po wszystkim mówiłam sobie „w czepku urodzona”, „Ty to masz szczęście, kobieto”, ale potem…

Zdałam sobie sprawę, że ZROBIŁAM absolutnie wszystko, co mogłam, aby dopomóc temu sukcesowi. Wiele miesięcy wcześniej nabyłam kompetencje i wiedzę, dzięki którym wiedziałam CO zrobić. Przesłuchałam kilka webinarów. Przeczytałam 3 ebooki. Wysiliłam się bardziej, niż oczekiwano. Poświęciłam tej sprawie swój czas, pieniądze i energię. Włożyłam serce, wiedzę, doświadczenie. Jak mogłabym nie odnieść tego sukcesu? 🙂

Za każdym razem, kiedy myślę sobie „Ale mam szczęście”, okazuje się, że jednak bardzo mu pomogłam.

Po bliższym przyjrzeniu się każdemu mojemu szczęściu, widzę kawał pracy. Przede wszystkim mojej, moich rodziców, moich mentorów, moich przyjaciół, wszystkich ludzi, których spotkałam i którzy wpłynęli na to, kim jestem. Od mojej przedszkolanki, przez ludzi, którzy ze mnie w jakiś sposób zrezygnowali, po tych, których podziwiam i od których się uczę.

„Gambit królowej” – kojarzysz taki serial na Netflixie? Jego twórca, Allan Scott, poprawiał scenariusz 9 razy, a i tak każde studio go odrzucało, ponieważ twierdziło, że nit nie będzie chciał oglądać serialu o gry w szachy. 30 lat później, w 3 miesiące od premiery, obejrzało go 62 miliony ludzi. Szczęściarz, co? 🙂

Kiedy podziwiamy ludzi, którym się powodzi, myślimy sobie „ten to ma szczęście”. To, na co nie chcemy patrzeć to godziny, dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata, grube lata, żeby to „szczęście” przyszło.

Myślisz, że masz mniej szczęścia niż inni ludzie? Że jest jakiś odgórny przydział i ktoś o Tobie zapomniał, albo uznał, że Ty masz go mieć mniej?

Nie zgadzam się z takim sposobem myślenia.

Z mojej perspektywy szczęście zawdzięcza się sobie i swoim działaniom – szukaniu rozwiązań i uczeniu się tego, co jest niezbędne, aby dany cel osiągnąć. Szczęście przychodzi za którymś podejściem i do tych, którzy uśmiechają się do niego i wychodzą mu naprzeciw. Szczęście przychodzi do tych, którzy robią swoje. „Odwiedza” aktywnych marzycieli. Ucieka przed biernymi malkontentami.

Mogą Ci się też spodobać

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Skontaktuj się ze mną!
%d bloggers like this: