Czego piosenka zespołu The Beatles – Let it be, może Cię nauczyć?
Kocham tę melodię. Podejrzewam, że Ty też ją cenisz, skoro czytasz ten tekst 🙂 Zastanawiałeś się kiedyś co zmarła mama Paula McCartneya chciała mu przekazać w śnie? Bo to właśnie ta sytuacja była rzekomą inspiracją do piosenki „Let it be” wokalisty zespołu The Beatles.
Niech tak będzie…
A może wszystko jest takie, jak powinno? Może jesteśmy odgórnie prowadzeni przez coś potężniejszego, silniejszego, niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić? Może te kłopoty związane z relacjami, rodziną, pracą, pieniędzmi… mają jakiś wyższy cel i wymiar?
Nie wiem jak u Ciebie, ale najlepsze rzeczy w moim życiu przyszły do mnie z zaskoczenia.
Koleżanka, która zamieniła się w przyjaciółkę pod wpływem zainteresowania moją sytuacją na rozdrożu. Kolega, który został moim powiernikiem i współlokatorem. Ta piękna piosenka, która oddziałuje na moje emocje niczym balsam. Ten gość na youtubie, który został moim duchowym przewodnikiem. Mój cudowny pies. Nie miałam ich na żadnej mojej liście celów i planów. A jednak przyszli i zostali 🙂 (Dziękuję.)
Parę punktów, które spisałam również się zmaterializowało i jestem za nie ogromnie wdzięczna i zaskoczona dokładnością zamówienia 😉
Jak to jest w Twoim życiu? Czy miejsce, w którym jesteś, ludzie, którzy Cię otaczają byli wcześniej w Twojej głowie?
Zaplanowałeś ich? Czy może pojawili się niespodziewanie?
Życie nie dzieje się Tobie, tylko dla Ciebie.
Jak ktoś potrafi bacznie obserwować, to dostrzeże, że nawet z pokrzyżowanych planów może wyrosnąć coś dobrego. Wystarczy cierpliwie przeczekać około roku do dwóch lat. Wystarczy pomyśleć sobie „Niech tak będzie”, a przez ten czas oczywiście robić swoje 🙂 Poza tym, nigdy nie wiadomo co zostało nam oszczędzone tam, gdzie nas coś rzekomo ominęło…
A gdy zrealizujesz już wszystkie cele materialne?
Uczestniczyłam niedawno w przejmującym wystąpieniu pewnego mówcy motywacyjnego, który chwalił się, że w ciągu ostatnich paru lat zrealizował wszystkie swoje ambitne cele zawodowe. Mieszka w pięknym domu wraz z rodziną, ma nowoczesny samochód, zegarek, który lśni prestiżem, a na rachunku kwotę, o której marzył. I czuje pustkę.
Milion na koncie, pustka w sercu…
Podobno nikt mu nie powiedział co się dzieje, gdy osiągnie już wszystkie swoje punkty na zawodowej liście to-do i w dodatku, ze względu na ciężką pracę, zrobi to szybciej, niż zamierzał. Co dalej? On nie wie. Ja też nie. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
Od jakiegoś czasu mam w sobie taką refleksję, że dusza nie w stanie nasycić się niczym, co dyktuje ego.
Pieniądze są wspaniałe i potrzebne, żeby spokojnie żyć i zapewnić sobie bezpieczeństwo i rozwój. Jednocześnie jeżeli w pogoni za nimi człowiek zatraca się w swojej samozajebistości i czuje się kimś lepszym, niestety odbije się to na jego życiu. Jeżeli subtelnie, lecz stopniowo zaniedbuje partnera, rodzinę, a bliskie relacje generują pytanie „czy on coś ode mnie chce, czy jest po prostu miły?” – to jaki ma to sens? Po co Ci wtedy te pieniądze na życie w samotności?
W ciszy człowiek dostrzega, że najpiękniejsze rzeczy i chwile w jego życiu przyszły niespodziewane, nie zapisał ich na żadnej liście to-do, ani to-achieve. Przyszły, gdy robił swoje. Czasem nawet nic nie musiał robić. Po prostu był. A one przyszły.
Czy podczas pieczołowitej pracy nad realizacją swoich zawodowych ambicji nie tracimy czegoś ważniejszego? Spokoju? Refleksji? Ciepła relacji?
Czy nie tracimy wszystkich tych elementów, które są w stanie sprawić, że możemy powiedzieć „jestem pełny/jestem pełna”?
Z odpowiedzią pędzi Jim Carrey. Pozwolę sobie ją zostawić jego wypowiedź do Twojej oceny 🙂 Mam nadzieję, że znasz język angielski.
Nagrody, liczby, odznaczenia, nowe rzeczy, cieszą przez krótki czas.
Wspólne chwile, wspólny śmiech i rozmowy z ludźmi karmią naszą duszę przez lata.
Pomyśl co Ciebie prawdziwie raduje, co wspominasz z uśmiechem na twarzy i wypiekami na policzkach. Czy to naprawdę kosztowało dużo pieniędzy?
Po co ten pęd? Zwolnij. Rób swoje i niech będzie tak, jak jest 🙂 Kto wie, jak bardzo życie Cię zaskoczy!
Jeżeli zostawisz ciekawy komentarz – oszaleję ze szczęścia 🙂
10 komentarzy
super tekst, dokładnie tak uważam. To ego domaga się więcej i więcej tych namacalnych i materialnych rzeczy, a gdy jest mocno rozbujane nie potrafimy usłyszeć tego co mówi do nas dusza. Życie już nie raz mi to udowodniło. Co nie znaczy, że nie potrzeba w życiu pieniędzy i przytulnego mieszkania…
Zgadzam się całkowicie 🙂 Dziękuję za komentarz!
Marta pięknie napisane.
Jednak myślę że ta pogoń, to nie zawsze pogoń za zajebistoscią czy udowadnianie czegoś sobie i innym , ale czasem to ogromna i przytłaczajaca odpowiedzialność za byt i status ekonomiczny rodziny.
Mój kochany mąż ( którego życie w przewrotny sposób postawiło na mojej drodze) od ponad 20 lat pracuje w koncernach. One dają godziwie zarobić ale jednocześnie niszczą i wypalają. Od lat walczę o każdą wspólną tylko naszą chwilę. Bardzo doceniamy wspólny czas bo od zawsze mamy deficyt.
To cenię jeszcze bardziej bo znam smak straty. Wiem jak to jest już nigdy kogoś nie móc przytulić, kłócić się czy napić wina.
Dlatego bliskość z najbliższymi dla nas ludźmi jest bezcenna.
Czas tak szybciutko ucieka i ” nic dwa razy się nie zdarza, nie ma dwóch tych samych nocy…
Bardzo dziękuję Ci za ten komentarz, Elu. Nie pomyślałam o tym temacie w ten sposób. <3
„Życie nie dzieje się Tobie, tylko dla Ciebie.”
To zdanie i kolejne;
„Jak ktoś potrafi bacznie obserwować, to dostrzeże, że nawet z pokrzyżowanych planów może wyrosnąć coś dobrego.”
dają tyle mocy że pewnie jeszcze długo będę dziękował że trafiłem na tego bloga i jego autorkę. Dziękuje Marta!
I jeszcze z piosenki Let It Be;
„I gdy noc jest pochmurna,
Wciąż oświetla mnie blask,
Niech lśni aż do jutra, niech tak będzie.”
Do usług, bardzo się cieszę 🙂 Miło mi.
Marta uwielbiam Twoje wpisy 😉 Chłonę je za każdym razem z wypiekami na twarzy… Dziś Twój wpis przyszedł do mnie w najlepszym momencie… Trudnym momencie, gdzie ego mówi co innego, rozum co innego, a serce jeszcze coś innego… Dziękuję… Wiem, że tylko ja jestem w stanie podjąć najlepszą decyzję… Nawet jeśli okaże się nie do końca dobra, to znaczy, że tak miało być… długoterminowo…
Jestem Ci bardzo wdzięczna za te słowa, Rafał. Cieszę się, że mogłam Ci pomóc 🙂
Świetny blog… Gdzie Ty byłaś, że dopiero Cię odkryłam. Jedno jest pewne będę wracać!
Cześć 🙂 byłam… tu i tam. Cieszę się, że będziesz wracać <3