Wiele osób w grupach na Facebooku pisze, że ma mało zaangażowanych fanów/obserwatorów. Martwią się, że mają mało reakcji, komentarzy, udostępnień, a także przybywających nowych osób. Zatrudniają specjalistów, którzy mają to zmienić, ale niewiele z tego wychodzi. Dlaczego?
Odpowiem na to pytanie najprościej jak potrafię 🙂
Chcesz zaangażowania, a więc TY SIĘ ZAANGAŻUJ!
„Weź, Marta, angażuję się przecież.” Wierzę i wiem, ale moje pytanie brzmi – w co? Bo ja znam wielu ludzi bardzo zapracowanych, ale posyłających swoją energię i wysiłek nie tam, gdzie trzeba, czyli nie tam, gdzie przynosi ona wymierne rezultaty.
Oto, co na przykład robią:
- Inwestują wszystkie pieniądze i czas w stworzenie produktu/usług/sklepu, ale nie pomyślą o tym, że potrzebny jest też budżet na marketing, lub zostawiają na niego bardzo mało.
- Inwestują w piękną „okładkę” – stronę, lokal, materiały do pracy, a dopiero potem zadadzą sobie pytanie „hmm, a skąd mają do mojej firmy trafić klienci? Jak się o niej dowiedzą?” Oto pytanie za 100 punktów! 🙂
Więc tak, ludzie angażują się w swoje biznesy, ale niekoniecznie w te jego elementy, które sprawią, że będzie on działał. Angażują czas, energię pieniądzę w wizję, którą często doprowadzają do końca, ale potem nie zostaje już im zbyt wiele tych właśnie zasobów na MARKETING.
A może małą łyżeczką? Zacząć małymi krokami – od jednego produktu, jednej usługi, ale za to OD RAZU MYŚLEĆ O PROMOCJI? Od razu edukować się z zakresu marketingu? Od razu badać, ile co będzie kosztowało, co jesteśmy w stanie zrobić sami, a w czym będziemy potrzebować pomocy?
Oto, w co realne warto się zaangażować , aby otrzymać zaangażowanie potencjalnych klientów, a następnie ich zamówienia.
1. SPRAWDZENIE TEGO, CO DZIAŁA
Kiedyś napisał do mnie na LinkedIn pan, który miał bloga dotyczącego ekologii. Napisał mi, jaką stawkę proponuje za artykuł i „bierze Pani? Bo z tych poprzednich nie jestem zadowolony”. Wchodzę, aby zobaczyć pracę „tych poprzednich”. Widzę porządne, wartościowe artykuły. Pytam go dlaczego nie jest z nich zadowolony. „Bo te artykuły nic nie dają, nie działają.” Pytam go – w jaki sposób pan z nimi współpracował?
Z jego dalszych wypowiedzi wynikało, że jego zaangażowanie było zerowe. Firma, która tworzyła artykuły nie wiedziała o jego działalności kompletnie NIC. Nie wiedziała dokładnie, jakie sprzedaje produkty lub usługi, jaka jest jego grupa docelowa, jakich klientów oczekuje, NIC. Jeżeli pan, powiedzmy Stefan, nie zaangażował się w żaden sposób i oczekiwał, że agencja marketingowa zrobi za niego wszystko, to smutna wiadomość jest taka, że no, NIE.
Skąd wiem, że nic im nie powiedział?
Bo na moje proste pytania, które miały na celu to wybadać np. jaki jest jego idealny klient, strasznie się denerwował i odpowiadał agresywnie. Chciałam go naprwowadzić, ale nie zostawił mi na to przestrzeni.
Do współpracy oczywiście nie doszło.
Jak sprawdzić, co działa?
a)Zobaczyć, gdzie promuje się największa konkurencja w branży;
b) Zobaczyć, gdzie są Twoi potencjalni klienci (Facebook, LinkedIn, Instagram, TikTok?);
c) Dowiedzieć się, jak lubią konsumować treści (od razu podpowiem, że VIDEO i prowadzenie kanału na YouTube to zawsze świetny pomysł);
d) Nauczyć się korzystać z podstawowych narzędzi do sprawdzania tego, co ludzie wpisują do Google.
2. ROBIENIE TEGO, CO DZIAŁA
Ja wiem, dla mnie to też jest wyzwanie, żeby ćwiczyć 3x w tygodniu, pić dużo wody i ogólnie prowadzić zdrowy tryb życia. Robię to jednak najlepiej, jak potrafię (czasem ćwiczę 2x, czasem wieczorem nadrabiam wodę), bo wiem, że tutaj nie ma drogi na skróty, a ze zdrowiem się nie dyskutuje. No i dotarło do mnie już jakiś czas temu, że nikt za mnie tego nie zrobi, a kręgosłup mam jeden.
Po tym, gdy stwierdziliśmy już, jaki rodzaj działań marketingowych w naszej firmie prawdopodobnie zadziała, należy zacząć to robić najlepiej, jak potrafimy lub zlecić robienie tego i angażować się w działania.
Czy to będzie prowadzenie kanału na YouTube, strony na Facebooku, reklam, czy SEO – róbmy to, co działa.
Do pomocy przychodzą mentorzy, osoby, które przeszły już nie raz tę drogę, które poprowadzą za rękę i będą monitorować progres – będą trochę jak trenerzy personalni. Ale ostatnio jak sprawdzałam, trenerzy nie zrobią za nas pompek i przysiadów, ani też nie wzmocnią za nas naszych pleców.
Nawet jeśli zatrudnimy najlepszą agencję, ale damy jej strzępki informacji, minimalny zakres zaangażowania, lub brak zaufania, będzie jej naprawdę ciężko cokolwiek osiągnąć. To trochę tak, jak by zatrudnić kogoś do sprzątania mieszkania, ale powiedzieć tej osobie, aby zrobiła to zdalnie. A potem mieć do niej pretensje, że w mieszkaniu nadal jest bałagan.
Podsumowanie
Jeżeli oczekujemy zaangażowania i zainteresowania ze strony klientów, dowiedzmy się najpierw, co działa, a potem róbmy to.
Łatwo jest być zapracowanym i zaangażowanym w tworzenie wizji, tworzenie produktów, tworzenie usług. Zamiast wydatkować wszystkie nasze zasoby na to, pomyślmy jednak równie dużo i równie intensywnie o MARKETINGU. O tym, jak pozyskamy klientów i polecenia. Wyedukujmy się w tym zakresie na tyle, ile możemy, zacznijmy z kimś współpracować.
Pomagajmy firmom i osobom, które zatrudniamy, współpracujmy z nimi, potraktujmy ich jako przewodników, mentorów, którzy bardzo by chcieli, ale nie są w stanie wyrobić NASZYCH mięśni. Za to wiedzą, JAK to zrobić, ile powtórzeń, jak często i co w międzyczasie jeść i pić. Nawet małe kroki, ale w dobrym kierunku, są lepsze niż wielkie kroki na drodze, na której czeka nas tylko rozczarowanie.
Brak komentarzy