Martę Żurowską znam od wielu lat. Jest osobą, której zarówno powierzyłabym swój największy sekret, jak i pieniądze — żeby mnie przeszkoliła, żeby pokazała nowe perspektywy i poprawiła w ten sposób jakość mojej pracy. Jest niesamowitą postacią i kobietą, która uczy szefów i zespoły, jak się świetnie dogadywać i odnosić wspólne sukcesy zawodowe. Jestem szczęśliwa, że poznałam Martę i od tylu lat mogę się od niej uczyć.
Marta Żurowska robi swoje w mistrzowski sposób — konsekwentnie, z dystansem, z fantastycznymi wartościami. Zobaczcie sami:
1.Czym się zajmujesz i dlaczego właśnie tym?
Obecnie pomagam ludziom dobrze myśleć o sobie, a szefom tworzyć zespoły marzeń i miejsca pracy, w których chce się chcieć.
Piszę i mówię dużo:
✅o przekonaniach, nawykach, potrzebach, motywacji, obawach, odwadze, strachu, krytyku, porażkach, sukcesach,
✅o szefowaniu, autoliderstwie, (współ)tworzeniu silnych i dojrzałych zespołów,
✅o budowaniu lepszej wersji siebie dla siebie,
✅o braniu odpowiedzialności za swoje wybory,
✅o poszerzaniu perspektyw,
✅o byciu dobrym i łagodnym dla siebie.
Mam takie przesłanie: „poznaj siebie, zrozum i zaakceptuj, że składasz się z blasków i cieni”. Mamy prawo być niedoskonali i mieć frajdę z życia. Uważam, że gdy będziemy autentycznie szczęśliwi, nasze życie będzie miało wspaniałą jakość i tego pragnę dla nas wszystkich. Budzić się z uśmiechem na ustach, mając piękny plan na siebie i dużo energii, by działać mimo obaw.
Idealistycznie, jak niektórzy wskazują, co nie przeszkadza mi to w propagowaniu wiedzy o nas samych, bo świadomość jest kluczem zmian. Gdy masz ten krok za sobą, to potem możesz ZDECYDOWAĆ o swoich reakcjach, pełniej wykorzystać swój potencjał i czerpać z różnic między ludźmi, bo prawdziwa moc często jest właśnie tam ukryta.
Pomagam też szefom budować zespoły marzeń. Zarządzać efektywnie i nadal po ludzku, bo to się idealnie łączy. Serducho i konkret idą w parze. Ramię w ramię. Jeśli tylko chcesz.
Wspieram liderów w odważnym zarządzaniu i budowaniu miejsca pracy, gdzie chce się chcieć. Szef też człowiek, każdy z nas potrzebuje poszerzania perspektyw, by w pełni wykorzystać potencjał swój i swoich ludzi.
W tym pomagam.
I to kocham.
Robię to jako certyfikowana trenerka biznesu, certyfikowana trenerka FRIS®, masterka Reiss Motivation Profile®, facylitatorka i zakręcona na punkcie rozwoju osobistego osoba.
Mówię po ludzku, o ważnych sprawach. I to się sprawdza i daje mi olbrzymią satysfakcję.
2. Jak zmienia się życie ludzi pod wpływem Twoich usług?
Ciekawe pytanie, dziękuję za nie. Dostaję feedback, że to o czym opowiadam, daje nową perspektywę, a ponieważ robię to w nienachalny sposób, entuzjastycznie i naturalnie, dla wielu osób jest to po prostu łatwe do skonsumowania.
Bo to o czym opowiadam, wcale łatwe nie jest. Opiera się o zmianę przekonań, a moi klienci często odbywają szalenie ciekawą podróż w głąb siebie, by sprawdzić, jakie mają ustawienia fabryczne, jakie wyposażenie standardowe, a jakie dodatkowe. Decydują się usunąć balast zbędnych myśli i odważnie poszukują nowych nawyków.
Ogromnie mi imponują.
Na przykład jeden klient zrozumiał, że choć kocha swoją firmę, to nie lubi zarządzać procesami i okrutnie go to męczy. Przez co stał się oschły, nadmiernie wymagający i krótki w reakcjach (to znaczy dużo rzeczy szybko go irytowały 😉).
Ale nie miał pomysłu, co z tym zrobić, jak zmienić swoją sytuację. Po wspólnej pracy opartej o metodologię FRIS® zrozumiał, że najlepiej dla wszystkich będzie, jeśli zatrudni nową osobę, która zdejmie z niego obowiązek zarządzania operacyjnego. A on może spokojnie wrócić do bycia strategiem, co zresztą wychodzi mu doskonale. Wspólnie przeprowadziliśmy rekrutację, pomogłam wdrożyć nową osobę i współpraca układa się lepiej niż pomyślnie. A rezultaty działań potwierdzają słuszność decyzji, również w sensie ekonomicznym.
Innym razem osoba korzystająca z moich treści, którymi dzielę się na fejsbuku zrobiła wewnętrzny rachunek sumienia, wzięła udział w Wyzwaniu ku zarąbistości i przeprowadziła drobne zmiany w swoim życiu, które miały niesamowity wpływ na bieg wydarzeń. Teraz z ogromnym zadowolenie pisze do mnie, że niedługo awansuje w pracy, a zmiana ta dzieje się właśnie na skutek wyzwania.
I jestem wdzięczna za te informacje zwrotne, bo dają mi siły na dalsze działania 😊
3. Co zmieniło się w Twojej branży w czasie pandemii koronawirusa? Jak sobie z tym radzisz?
Działka szkoleniowa mocno przeniosła się w sferę online, co mnie osobiście bardzo cieszy, bo czuję się bardzo komfortowo w tym świecie.
Początkowo, gdy wszystko zamarło, zamarłam i ja, gdy kolejne szkolenia były odwoływane. Na szczęście okazało się, że niektóre projekty można przenieść na platformy wirtualne typu zoom i tam spotykać się z uczestnikami szkoleń.
To był czas nauki nowych narzędzi i pogłębiania braterskiej więzi z innymi trenerami, gdyż wymienialiśmy się wiedzą, uczyliśmy się razem i od siebie, jak przebudować scenariusze szkoleń, by były efektywne w innych warunkach. Poznałam wiele świetnych osób i to jest absolutnie bezcenne!
Dzięki temu, że biznes niejako „musiał wejść w online” otwierają się całkiem nowe możliwości na dalsze działania rozwojowe. Ludzie się oswoili z technologią, polubili ją i zobaczyli, że przez ekran monitora można budować wspaniałe doświadczenia.
Teraz łatwiej możemy tworzyć projekty niezależnie od geografii i spotykać się choćby na krótkie bloki czasowe i pracować długodystansowo.
Czyli zamiast robić szkolenia jednodniowe i zapraszać ludzi z całej Polski, być może okaże się, że w ramach danego projektu któryś z modułów można zamienić na warsztat online i spotkać się 3 razy po 1h i popracować nad konkretnym zagadnieniem, np. raz w tygodniu w środę o godz. 8.00. Bez wyjazdów, bez dodatkowych kosztów, za to z dłuższym efektem wdrożeniowym.
Myślę, że taka forma mieszana będzie idealnie się wpisywać w potrzeby klientów, którzy chcą inwestować w kompetencje swoich ludzi i rozumieją, że rozwój trwa dłużej niż jeden dzień. Do tej pory często budżet był ograniczeniem, bo trzeba zapłacić za dojazd pracowników na szkolenie, wynajem sali, catering, czasem noclegi.
A dziś może się okazać, że mamy sytuację wygrana-wygrana. Oczywiście wszystko zależy od projektu i jego celu, ale ufam, że możemy efektywnie połączyć szkolenia offline z online.
Sama jestem ciekawa jak będzie.
4. Co jest Twoją pozazawodową pasją?
Mam totalnego bzika na punkcie rozwoju osobistego, bo widzę, jaką daje wolność i tego nigdy się nie pozbędę. W związku z tym dużo czytam, słucham podcastów, piszę swoje posty.
A gdy mam już przesyt i mój mózg nie przyjmuje ani jednej mądrej myśli, wówczas odpalam Netflixa 😉
A w wakacje uwielbiam chodzić po górach i tak odpoczywać.
5. Co najbardziej kochasz w życiu?
Najbardziej w życiu kocham wolność, niezależność i możliwość uczenia się. Kocham mocno moich rodziców, którzy dali mi moje wszystko. I kocham kota, który od 3 lat jest w moim życiu i pokazał mi, że można zmienić nawet głębokie przekonania. Mówię o tym dlatego, że kiedyś zwyczajnie nie lubiłam kotów, nie rozumiałam całego tego zamieszania o kitku, a już na pewno nie powiedziałabym, że adoptuje jednego z nich. A dziś jest zupełnie odwrotnie i nie wyobrażam sobie życia bez Xawcia (kota).
6. Czego życzysz polskim przedsiębiorcom?
Życzę nam dużo sił i łagodności dla siebie.
Ten czas wymaga od wielu z nas samozaparcia, siły i wrażliwości. Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy pamiętać o naszym człowieczeństwie, potrzebie przynależności i szacunku, by nie popłynąć w negatywnej energii. By nie dać się porwać czarnym myślom.
To jest czas, gdy więcej się martwimy, niż cieszymy z życia i to, co mi pomaga, to myśl, że nic nie trwa wiecznie.
Ten czas kryzysu się skończy. I tego nam życzę, by skończył się jak najlepiej dla nas.
7. Co według Ciebie oznacza określenie „robić swoje”?
Robić swoje według mnie to koncentracja na tym, na co mam wpływ i systematyczne działanie. Nawet małymi krokami, byle do przodu. Bez porównywania się do innych, chyba że w poszukiwaniu inspiracji.
Czasami to działanie mimo obaw, bo krytyk wewnętrzny nie śpi i nie raz podkłada nogę, byśmy wywrócili się i zawrócili w bezpieczne i znane tereny.
To odważne stawianie kolejnego kroku, gdy nie wiesz, jak będzie. Bo nawet jeśli zrobisz uczciwą pracę, odrobisz wszystkie zadania domowe, przyłożysz się niemiłosiernie do tego, co robisz – możesz nie mieć upragnionych efektów.
Robienie swojego nie daje gwarancji sukcesu, bo nic tego nie daje. ALE robienie swojego może dać olbrzymią satysfakcję, jeśli realizujesz swoje cele, w zgodzie ze sobą i z ciekawością na to, co się dzieje.
To łagodność dla siebie, gdy popełniamy błędy, które nie są wynikiem jawnego zaniedbania.
Bo za każdym sukcesem (czymkolwiek on jest – dla każdego czymś innym) stoją potknięcia, wtopy i porażki, bo po drodze jest droga właśnie.
Upadki są wliczone w koszty. Jak to mówią: nie myli się ten, co nic nie robi.
Tak uważam, tak robię i tak podnoszę się z kolan po kolejnych upadkach 😉i dalej robię swoje.
Brak komentarzy