Historia Inspiracja Lifestyle Marka osobista Motywacja

„W różnorodności dostrzegam siłę i wspaniałość naszego świata.” – Anna Dyl – wywiad

17 lipca 2020

Z radością przedstawiam Wam Annę Dyl, kobietę biznesu, która robi swoje w mistrzowski sposób. Tak również pracuje ze swoimi klientami – również przedsiębiorcami.

Skąd się znamy?

Z „przypadkowego” spotkania na „Rozwijalni Kobiet” – inicjatywy edukacyjno-networkingowej dla kobiet biznesu w Poznaniu. Jednym z ćwiczeń zadanych przez prelegentkę – Annę Diller – było to, aby dobrać się w pary i porozmawiać o swoich planach zawodowych. Sprawdzić, co mamy wspólnego i czy możemy razem przeprowadzić jakiś projekt. Usiadłam koło Ani. Okazało się, że możemy. Nadałam mu właśnie nazwę „wartościowa znajomość”.

Z Anią rozmawia się, jak z dobrą koleżanką i mentorką w jednym. Mogę jej słuchać godzinami i milczeć, choć zazwyczaj podczas spotkań towarzyskich mam bardzo dużo do powiedzenia. Ania zadała mi kiedyś kilka niesamowicie trafnych pytań i dała parę sugestii, gdy byłam na rozdrożu i nie wiedziałam, co zrobić.  Rozmawiało mi się z nią lepiej niż z psychologiem. Ta rozmowa na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Poznajcie proszę Annę Dyl.

1. Czym się zajmujesz i dlaczego właśnie tym?

Jestem trenerem biznesu i konsultantką w organizacjach. Zajmuję się wspieraniem przedsiębiorców i osób zarządzających w firmach dużych i mniejszych. Uczę jak zwiększać efektywność osobistą i organizacyjną, jak komunikować się w trudnych sytuacjach, jak rozwiązywać konflikty i inne problemy. Jestem takim zegarmistrzem firm, w których zębatkami są zespoły i ludzie.

Pomagam rozwijać potencjał i podpowiadam, z jakich narzędzi korzystać, żeby ten rozwój był optymalny. W ostatnich latach specjalizuję się w mastermindach, czyli grupach rozwojowych dla osób prowadzących własne biznesy. Popularyzują to narzędzie i uczę, w jaki sposób z niego korzystać.

2. Jak zmienia się życie ludzi pod wpływem Twoich usług?

Lubię pracować z misją. Realizacja wartości jest dla mnie istotniejsza niż kolejne zera na koncie. To do czego inspiruję i zachęcam, to żeby pracować lżej, łatwiej i przyjemniej. Może to brzmi idealistycznie, ale takie nie jest. Ideałem byłaby praca lekka, łatwa i przyjemna. A do tego opłacalna. Po 10 latach pracy „na swoim”, wiem już, że to utopia. Ale lżej, łatwiej i przyjemniej – zawsze się da.

Sama jestem tego przykładem. Praca jest dla mnie wartością i nie musi oznaczać poświęcenia i utyrania się po łokcie. Widzę, że pod wpływem pracy ze mną moi klienci odklejają się od przekonania, że „tylko ciężka praca się opłaca” i zaczynają szukać innych opcji, innych sposobów działania. Skrzydła mi rosną, kiedy widzę jak świadomie zaczynają korzystać ze swojego potencjału, wierzyć we własne możliwości i przechodzą od problemu do konkretnego działania. Biorą za siebie odpowiedzialność, a to daje im wpływ i ogromną moc sprawczą. Uwielbiam patrzeć, jak ich pomysły urzeczywistniają się w powstających ofertach, nowych stronach internetowych, uśmiechach na twarzy współpracowników.

3. Co zmieniło się w Twojej branży w czasie pandemii koronawirusa? Jak sobie z tym radzisz?

Branża szkoleniowa bardzo ucierpiała podczas pandemii. Niemal z dnia na dzień odwołano wszystkie szkolenia stacjonarne i początkowo nie było wiadomo jak długo potrwa na ta sytuacja. Większość trenerów to kreatywne bestie, zaczęli pisać książki, ebooki, tworzyć kursy online. Mam jednak wrażenie, że pomimo gwałtownego zwrotu w stronę onlajnu, niewielu wyszło z tego obronną ręką. Ci, którzy nie mieli poduszki finansowej, podobnie jak winnych dotkniętych pandemią branżach, musieli przejść (i pewnie nadal przechodzą) ciężkie chwile.

Dla mnie osobiście czas izolacji był słodko-gorzki.

Opiekowałam się dziećmi i to skłoniło mnie do decyzji, żeby w tym czasie odstawić pracę na bok. To było niezwykle trudne, ale połączenie prowadzenia biznesu z dwójką maluchów niosłoby za sobą koszty, których nie chciałam ponosić. Dzisiaj, po kilku miesiącach wiem, że to była bardzo dobra decyzja. Moja rodzina przeszła przez lockdown bez większych kryzysów. A biznes, chociaż przygasł, wrócił na właściwe tory po realizacji jednego szalonego pomysłu, podpowiedzianego zresztą przez klientkę.

Utwierdziłam się też w przekonaniu, że wybrany przeze mnie kierunek rozwoju mojej firmy jest właściwy. Coraz rzadziej wchodzę na salę szkoleniową, coraz więcej jestem obecna online. Skupiam się na tworzeniu skalowalnej oferty – tworzę kursy online, narzędzia do pracy w mastermindzie, właśnie skończyłam pisać dużego ebooka. Dzięki temu moje przychody przestają być zależne od czasu i wirusów. A ja mogę docierać z moją misją do większej ilości osób.

4. Co jest Twoją pozazawodową pasją?

Spanie i czytanie. Czytanie i spanie. Nie wiem, w jakiej kolejności. Uwielbiam książki. Mam ich całe tony. Wciągam je w jakimś absurdalnym tempie, a najchętniej czytam w łóżku. Bardzo dużo uczę się z książek. Uwielbiam te o biznesie i zarządzaniu, zaczytuję się w książkach o psychologii. Zazwyczaj po tych książkach piszę, kreślę i notuję, więc potem nie mogę ich pożyczać 😊 Im bardziej zabazgrana książka, tym moim zdaniem lepsza, bo skłoniła mnie do większej ilości refleksji. A dorośli ludzie uczą się przez refleksję, czyli łączenie nowych elementów z wcześniejszym doświadczeniem.

Poza literaturą „do pracy” czytam mnóstwo beletrystyki. Na półkach rozrywkowych dominuje i mnie fantastyka i sci-fi. Przeczytałam całego Terry’ego Pratchetta, a kto zna tego autora, to wie, że to nie takie proste. Uwielbiam Grzędowicza, Sapkowskiego, Ziemiańskiego. Czekam z niecierpliwością na kolejne tomy napisane przez Podlewskiego. Książki pozwalają mi przenieść się w inne światy, a moja wiecznie głodna wyobraźnia żąda nowych obrazów i treści. Tak karmię i rozwijam swoją kreatywność, z której potem intensywnie korzystam w pracy.

5. Co najbardziej kochasz w życiu?

Właściwie pierwsza moja myśl, to dzieci. Ale tak naprawdę w życiu najbardziej kocham różnorodność. To, że czasem słońce, czasem deszcz. Wychowywanie dzieci to ciągła sinusoida. Od momentów tak słodkich, że płyną łzy, aż po frustrację, od której zgrzytają zęby. W moim biznesie pracuję z ludźmi i dla ludzi. Tu też jest różnorodnie. Każda sytuacja, każdy problem, każdy człowiek, z którym się spotykam, to inna historia, inne wyzwanie.

W różnorodności dostrzegam siłę i wspaniałość naszego świata.

Każda „inność” może stać się zasobem, jeśli tylko spojrzeć na nią z odpowiedniej perspektywy. Ja sama pod wieloma względami jestem „inna”. I to pewnie dlatego kolejną rzeczą, którą kocham, jest wolność. Od wielu lat podejmuję takie decyzje, żeby tę wolność budować, a nie ograniczać. Dlatego wiem, o czym mówię, kiedy działam na rzecz pracy w stylu „lżej, łatwiej i przyjemniej” – dla mnie to oznacza między innymi większą wolność i swobodę w działaniu.

6. Czego życzysz polskim przedsiębiorcom?

Dzisiaj? To chyba wytrwałości. I dobrego wsparcia w innych przedsiębiorcach. Sytuacja gospodarcza jest niejasna i nie sądzę, żeby przez kolejne miesiące miała się ustabilizować. Dużo pracuję z polskimi przedsiębiorcami. Widzę jak dobre mają pomysły, jaką posiadają wiedzę i umiejętności. Nie lubię generalizować, ale postrzegam nas jako bardzo kreatywny naród. Chciałabym, żebyśmy zaczęli korzystać z naszych umiejętności na rzecz wspólnego dobra, naszej wspólnej jakości życia. Wspierając się, a nie działając przeciwko sobie. Jeśli będziemy patrzeć na innych, jak na potencjalnych partnerów, to jest szansa na to, że nie wykończy nas ani wirus, ani sytuacja polityczna.

7. Co według Ciebie oznacza określenie „robić swoje”?

Takie trudne pytanie na koniec? 😊 Tak naprawdę, to…

…dość często sama do siebie mówię „Ania, nie przejmuj się. Po prostu rób swoje”.

Mam wtedy na myśli dążenie do celu niezależnie od tego, co mówią i robią inni – szczególnie ci nieżyczliwi, albo tacy, którzy nie mają pojęcia o tym, czym się zajmuję i jakie są moje kompetencje. To oznacza również podnoszenie się po każdym potknięciu i wywrotce. Otrzepuję kolana, poprawiam koronę i idę dalej. I ostatecznie, oznacza to wytrwanie w działaniu, nawet jeśli nie przynosi ono spektakularnego rezultatu od samego początku, a wiem, że jest sensowne.

Internet mami nas tytułami „Zarobił 1,5 miliona w pierwszym tygodniu sprzedaży swojego kursu”, „W tydzień zarobiła równowartość rocznej pensji”, zakupy robimy w trybie instant, pod wpływem impulsu. Całe nasze życie zaczyna sprowadzać się do tego, żeby gratyfikacja była od razu. A tymczasem na większość efektów trzeba czekać, trzeba wytrwać, trzeba próbować piąty i pięćdziesiąty raz. I ja tak właśnie działam. Powoli, kawałek po kawałku, szukając jak najmniejszego oporu materii i jak najniższego kosztu własnego. Ostatecznie okazuje się, że wtedy nawet mniejszy rezultat jest świetnym zwrotem z inwestycji. A jakby nie było – jestem z wykształcenia ekonomistką 😀

Anna Dyl

Zapraszam Was na kanały Ani:

Blog www.mastermindwpraktyce.pl

Facebook https://www.facebook.com/MasterMindPraktyk

Grupa na Facebooku  https://www.facebook.com/groups/MasterMindwpraktyce/

Instagram mastermind.w.praktyce

Mogą Ci się też spodobać

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Skontaktuj się ze mną!
%d bloggers like this: