Z Justyną znamy się już ponad dekadę, a nasza przyjaźń przechodziła wzloty i upadki. Jednak w krytycznych momentach mojego życia, to właśnie ona zawsze wyciągała do mnie pomocną dłoń. Zawsze, gdy przytłacza mnie jakaś formalność związana z prowadzeniem firmy, bo umówmy się – mój kreatywno-humanistyczny umysł średnio sobie z nimi radzi, Justyna u mnie jest. Ponadto doskonale rozumiemy się na wielu płaszczyznach życiowych. Kocham jej obecność w moim życiu.
Moje drobne i sporadyczne wyzwania, w porównaniu z wyzwaniami przedsiębiorców, którym pomaga, to pestka. Optymalizacje podatkowe, wyjaśnienia zawiłych aspektów gospodarczych, modele biznesowe… ja chyba nawet nie potrafię tego dobrze nazwać 😀 Więc po prostu oddam jej głos.
Chcę, żebyście na moim blogu poznawali prawdziwe historie ludzi. Chcę pokazywać tych, którzy prowadzą swoje biznesy z pasją i podobnie żyją. Którzy robią swoje w mistrzowski sposób. Poznajcie Justynę Broniecką.
1. Czym się zajmujesz i dlaczego właśnie tym?
Prowadzę markę ZUS to nie MUS od 2013 roku. Zajmujemy się pomocą przedsiębiorcom w tym, aby ich biznesy były zyskowne i bezpieczne. Uczymy, w jaki sposób realnie odłożyć na emeryturę – bo umówmy się – w ZUS raczej nie jest najlepszą inwestycją. Edukujemy przedsiębiorców w zakresie spółek i wraz z biurami partnerskimi pomagamy im w zakresie księgowości i doradztwa podatkowego. Bardzo często prowadzimy szkolenia oraz pojawiamy się na konferencjach z zakresu skutecznego prowadzenia biznesu.
2. Jak zmienia się życie ludzi pod wpływem Twoich usług?
Dajemy ludziom spokój i dobry sen. Zdaje sobie sprawę, że to brzmi trochę jak z MLM. Jednak świadomość tego, jak działają podatki, urzędy, kontrole, jak ograniczyć ryzyko biznesowe prawie do zera powoduje, że przedsiębiorcy chętniej wchodzą w nowe projekty, chętniej wchodzą w większe inwestycje.
Wiedzą po prostu, co się z tym wiąże zarówno w pozytywnym i mniej pozytywnym scenariuszu. Co ostatecznie przekłada się na ich standard życia. A przy okazji są w stanie zaoszczędzić kwotę, jaką by płacili do ZUSu i odłożyć ją w bardziej efektywny sposób.
3. Co zmieniło się w Twojej branży w czasie pandemii koronawirusa? Jak sobie z tym radzisz?
W mojej firmie, w sensie struktury przychodów i kosztów, nie zmieniło się praktycznie nic. To, co było mocno odczuwalne to ilość telefonów z prośbą o pomoc. Usłyszałam wiele historii, gdzie przedsiębiorca zwalniał ludzi, zabrakło mu na koszty stałe, ogrom frustracji związanej z opóźnieniami wypłat tarczowych. Firmy dopiero co wróciły do prawie normalnej pracy, część korzysta jeszcze z dopłat, część ma nadzieję, że po wakacjach wszystko wróci do normy.
Spodziewamy się, że fala realnych problemów i masowych zacznie się na jesień. Już teraz wraz z kancelarią prawną jesteśmy gotowi na pomoc tym, którzy będą jej potrzebowali w zakresie porozumienia się odnośnie długów, restrukturyzacji i upadłości.
Ale jest też jaśniejsza strona medalu. Wiele osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą myśli obecnie o ograniczeniu ryzyka biznesowego, zabezpieczeniu swojej rodziny. Dzięki temu wielu klientów myśli o przejściu na spółkę z o.o.. A to właśnie spółka z o.o. pozwala na ogromne ograniczenie ryzyka i odpowiedzialności majątkiem prywatnym.
4. Co jest Twoją pozazawodową pasją?
Uwielbiam podróże, szczególnie te do dalszych zakamarków świata. Moją miłością jest Afryka (tzw. czarna Afryka). Nie jestem fanem zwiedzania budynków, lecz podglądania tego, jak żyją ludzie, jakie mają zwyczaje, z czego one wynikają. Z jakich powodów ludzie trzymają się pewnych tradycji. Od kilku lat badam sprawę pozycji kobiet w naszym świecie. I ciągle szukam równowagi pomiędzy równouprawnieniem w takim feministycznym wydaniu, a kobiecością w rozumieniu antycznego podejścia. Podróże mocno pomagają zrozumieć punkt widzenia kobiet z innych kultur. Być może za rok, czy dwa moje poszukiwania ujrzą światło dzienne.
5. Co najbardziej kochasz w życiu?
To chyba pytanie, na które nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Kocham swoją rodzinę (zarówno biologiczną, jak i tą „przyszywaną”). Kocham podróże. Kocham kolor żółty, słońce, zapach koszonej trawy. Ale to co ciśnie mi się na usta to spokój. W ostatnich latach to wartość top od the top.
6. Czego życzysz polskim przedsiębiorcom?
Życzę, aby przedsiębiorcy w Polsce mogli prowadzić swoje firmy spokojnie, aby nasze prawo było stabilne i jednoznaczne. Życzę, aby zamiast spędzać przeciętnie 3 dni w miesiącu na administrację związaną z zaspokojeniem potrzeb tzw. państwa przedsiębiorcy mogli spokojnie robić swoje.
7. Co według Ciebie oznacza określenie “robić swoje”?
Kilka lat temu byłam na konferencji dla przedsiębiorców, wieczorem byliśmy na integracji. Usiadłam przy stoliku z ludźmi, którzy wtedy byli dla mnie wzorem do naśladowania. Przez ponad 2 godziny nie wypowiedziałam ani słowa.
Rozmowa toczyła się wokół XV, XVI wieku i ruchów gospodarczych z tamtego okresu. A więc rozmowa raczej osadzona w warunkach rozmowy filozoficznej. Przyznaję, że było mi wtedy wstyd. Że nie wiem, że się nie nauczyłam, że być może za mało czytam, że jestem ignorantem.
Rok później spotkaliśmy się na tej samej konferencji. Tym razem znowu siedzieliśmy przy stoliku integracyjnym w podobnym gronie. Jednak usiadł z nami chłopak, który miał wtedy 22 lata. Właśnie z pełnym entuzjazmem otwierał swoją firmę. On był bardziej odważny i zaczął tym celebrytom zadawać pytania. A oni odpowiadali mu w takich samym duchu, jak ich dyskusja.
A więc, że może zorganizować swoją firmę na sposób X, a to będzie zgodne z ruchem gospodarczym z XVI wieku i doprowadzi do tego i tego. Chłopak w oczach tracił entuzjazm. I wtedy się odezwałam. “A gdybyś zastosował model kanwy biznesowej, to mógłbyś sprawdzić opłacalność poszczególnych kanałów sprzedaży.”
Normalnie widziałam, jak do jego ciała wpływała znowu pozytywna energia.
Wtedy zaczęliśmy prowadzić rozmowę w dwójkę. Okazało się, że moja wiedza, że moja znajomość modeli biznesowych, konkretnych przykładów zastosowania, jest dokładnie tym, czego potrzebuje ten chłopak. I właśnie w tym momencie przestało mi być wstyd, przestałam katować się za to, że nie znam historii gospodarczej całego świata i uzmysłowiłam sobie, że do mojej misji to właściwie nie jest niezbędne.
To, co umiem i czego się codziennie uczę, a więc nowe rozwiązania biznesowe, budowanie lejków sprzedażowych, wiedza podatkowa, odnośnie spółek, to dokładnie to, czego potrzebuję, aby wypełniać moją misję.
Od tamtej rozmowy przestałam wątpić w siebie.
Codziennie wstaję z łóżka i wiem, co mam robić. Po prostu wypełniać swoją misję. A moja misja to „aby każdy przedsiębiorca w Polsce świadomie i bezpiecznie budował swoją firmę”.
Kontakt do Justyny na Facebooku 🙂
Dziękuję Ci, kochana!
Brak komentarzy