10 maja 2018 r. miało miejsce niezwykle ekscytujące wydarzenie w moim życiu. Zostałam zaproszona do wygłoszenia prelekcji w Poznaniu dla kobiet przedsiębiorczych na wydarzeniu „Work-life balance kluczem do sukcesu!”. Natalia Iwaszko, organizatorka, zasugerowała, abym poruszyła tematy, o których piszę na moim blogu! Wystąpiłam na scenie obok Marty Klepki, Dyrektor należącego do Grażyny Kulczyk jednego z najbardziej cenionych hoteli w Polsce i na świecie – Blow Up Hall 5050.
Część osób pytała mnie później, o czym mówiłam, załączam więc fragment wystąpienia:
„PERSPEKTYWA CIERPLIWOŚCI
Być może w Waszym życiu miałyście sytuacje, które uznałyście za trudne, niekorzystne, wstrząsające, ale po paru latach okazywało się, że były one potrzebne. Choćby do tego, aby przekierować Wasze życie na dobry tor.
Być może ktoś z Was został zwolniony, albo porzucony, co w danym momencie odczuwałyście jako katastrofę, tragedię, trzęsienie Ziemi. Podejrzewam, że parę lat później ukazała się szersza perspektywa, ciekawszy obraz, który nie powstałby gdyby nie to zdarzenie.
Być może jest to świeża sytuacja? Być może ktoś Was zawiódł? Jestem zdania, że nie warto oceniać sytuacji, w której być może obecnie jesteście, jako coś stałego i niezmiennego… Prawda jest taka, że nie wiecie jeszcze co dobrego może z niej wyniknąć i co chce Wam pokazać życie… ale dopiero za jakiś czas. Posłużę się tutaj historią z książki „Przebudzenie” Anthony de Mello.
Przypowieść o chińskim wieśniaku
„Chiński wieśniak uprawiał swoje pole z pomocą starego konia. Któregoś dnia koń uciekł na wzgórza, a kiedy sąsiad wyraził wieśniakowi współczucie z powodu takiego nieszczęścia, ten odpowiedział:
„Nieszczęście? Szczęście? Kto wie?”
Po tygodniu koń wrócił ze wzgórz na czele stada dzikich koni, i tym razem sąsiad gratulował wieśniakowi takiego fortunnego obrotu sprawy. A ten rzekł:
„Nieszczęście? Szczęście? Kto wie?”
A potem, kiedy jego syn starał się okiełznać któregoś z dzikich koni, spadł z grzbietu zwierzęcia i złamał nogę.
Wszyscy uważali to za nieszczęście. Ale nie chłop, którego jedyną reakcją było:
„Nieszczęście? Szczęście? Kto wie?”
Kilka tygodni później do wioski wkroczyli żołnierze i zabierali do wojska wszystkich mieszkających tam sprawnych młodzieńców. Gdy zobaczyli, że syn tego wieśniaka ma złamaną nogę, zostawili go w spokoju.
Czy teraz to było szczęście?”
Znam mnóstwo kobiet, które podjęły decyzję o własnym biznesie, ponieważ…
… nie mogły już znieść pracy dla szefa, który nie kierował się tymi samymi wartościami. Nie dotrzymywał słowa, lub czuły, że chciałyby być bardziej elastyczne czasowo, po to, aby np. spędzać więcej czasu z rodziną. Znam kobiety, które porzuciły pracę, ponieważ nie miały już siły oddawać dłużej swojego życia firmie, która zwolniła by je w ciągu dnia, gdyby tylko zaistniała taka potrzeba.
Każdą z tych sytuacji można by rozpatrywać w kategoriach szczęścia i nieszczęścia.
(…)
jesteśmy z ludźmi, partnerami, szefami, dokładnie tak długo, ile powinniśmy…
… i ani jeden dzień dłużej.
Naszymi największymi nauczycielami nie są osoby, z którymi czujemy się dobrze i swobodnie, tylko Ci, którzy w jakiś sposób psują nam plany, robią coś „przeciwko nam”. Dzięki ich trudnym w danym momencie decyzjom, odzyskujemy dostęp do siebie, do swoich marzeń, do tego, co dla nas WAŻNE.”
Jak doszło do zaproszenia mnie na to wydarzenie?
Kiedy ćwiczyłam przemawianie publiczne w klubie Toastmasters, ludzie pytali mnie, po co to robię. „Chcesz być kiedyś mówcą albo trenerem?”
„Nie wiem”, odpowiadałam. Naprawdę nie miałam konkretnego celu. Dziwili się.
W klubie dostałam coś o wiele większego, niż tylko warsztat. Dostałam wspaniałych przyjaciół, w tym Justynę Broniecką, która 10.05 wspierała mnie na moim wystąpieniu i Łukasza Karwackiego, który też by był, gdyby był w Poznaniu.
Zauważyłam, że w moim życiu jest tak: moja fantazja robi swoje… a życie robi swoje. Mogę sobie planować, marzyć, wymyślać scenariusze i… najczęściej dostaję po głowie… albo dostaję coś lepszego 🙂 Też tak macie?
Postanowiłam więc, że nauczę się słuchać mojego serca.
Ono wie najlepiej.
Dzisiaj już wiem, po co ćwiczyłam przemawianie.
Gdy odebrałam telefon od Natalii Iwaszko, usłyszałam:
„Widziałam Ciebie, jak wspierałaś Wojtka podczas jego wystąpienia. Bardzo mi się to podobało. Czytałam też Twojego bloga. Chciałabym Cię zaprosić, abyś została prelegentką. W swoim wystąpieniu powiedz proszę to, o czym piszesz na www.RobicSwoje.com.”
Czyli znowu moja natura – coś, co robię z serca (wspieranie Wojtka i pisanie), przyniosła mi coś dobrego.
Oczywiście zgodziłam się bez wahania, po czym Natalia dodała, że prelegentką będzie również Marta Klepka. Wtedy wiedziałam, że to nie są żarty 😀 Wystąpić obok takiej osoby, to więcej niż zaszczyt. Postanowiłam, że dam z siebie wszystko.
Moi mentorzy i przyjaciele
Udałam się więc na korepetycje z przemawiania do Katarzyny Czajkowskiej, bo lubię się szkolić u najlepszych. Co z tego, że szlifowałam warsztat w klubie, kiedy są wokół mnie ludzie, którzy robią to o niebo lepiej, wygrywają konkursy i powalają słuchaczy. To, co Kasia dla mnie zrobiła, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Wybiła mi z głowy rzeczy, które nie wspierały mojego wystąpienia. Z chaosu zrobiła porządek. Nauczyła mnie, w jakich miejscach na scenie mam stać, w różnych momentach prelekcji. Nie miałam pojęcia o tych wszystkich elementach! Gdybyście kiedyś mieli wystąpić – koniecznie pobierzcie od niej nauki. Jestem Ci Katarzyna Czajkowska za nie ogromnie wdzięczna.
Prelekcję wygłosiłam z serca, ale wzięłam ze sobą rozum 😉 Ćwiczyłam ją wielokrotnie sama i parę razy przed Kasią. Po wystąpieniu otrzymałam od uczestniczek feedback, że… im się podobało 🙂 Że im to coś dało. Robiły sobie ze mną zdjęcia, dziękowały.
Dziękuję Oli Matuszak za to, że mnie nagrałaś i robiłaś mi zdjęcia. Podbijesz kiedyś świat, czuję to!
Dziękuję Beacie Pawłusiewicz za to, że przyjechałaś specjalnie z Krakowa, aby mnie wysłuchać. Kłaniam Ci się za to nisko.
Dziękuję moim rodzicom – Danucie Falkowskiej i Tadeuszowi Falkowskiemu oraz mojemu bratu Michałowi Falkowskiemu, że byliście ze mną. Mogłam Wam publicznie podziękować za to, kim dzisiaj, dzięki Wam, jestem.
Być może nie potrafię spojrzeć na swoje życie wprzód i go szczególnie planować. Wiele razy przyniósł mi ten defekt kłopoty… Myślę jednak, że potrafię coraz lepiej słuchać swojego serca. Czuję, że to jest dobre 🙂
Z przyjemnością przeczytam Wasze komentarze! <3
Brak komentarzy